Strona:Józef Birkenmajer - Różowy koral.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

perłowej, a całem jej ciałem raz po raz wstrząsał dreszcz szlochania... W głębinie jej duszy huczała uczuć nawałnica...
Na sercu dzieweczki spoczywał cicho, martwy i kamienny, Różowy Koral...

Powieść powyższa, niewygładzona i skłębiona, niby fale morskie, nie jest wcale moim wymysłem. Słyszałem ją całą od początku do końca we wnętrzu ogromnej i szmerliwej konchy ślimaka morskiego, którą często, będąc chłopcem, przykładałem do ucha. Może ten lub ów szczegół jest nieprawdopodobny lub zgoła nieprawdziwy; wszystko należy położyć na karb muszli-pleciugi. Albowiem wujaszek, który mi tę muszlę podarował, zaręczał, że przywiózł ją nie z rzekomego morza Fiołkowego, lecz — z Abbacji