Strona:Józef Birkenmajer - O autorstwie Carmen Macaronicum.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
402
Józef Birkenmajer

pozostaje dziełem Kochanowskiego“. To ‘chyba’ brzmi powątpiewająco i rezygnacyjnie.
Dwaj drudzy, którzy się sprawą tą zajmowali — Brückner i Gaertner — nie poświęcili jej tylu rozważań, by sprawa miała być zupełnie jasno postawiona nic zresztą w tem dziwnego, boć przecie potrącili o kwestję CM tylko mimochodem, na marginesie swej polemiki o Reja (Pamiętnik Literacki 1928, s. 676 i 689n.). Sąd zwłaszcza Brücknera jest z konieczności bardzo zwięzły tak, iż został przez Dobrzyckiego nazwany ‘apodyktycznym’. W każdym razie, co nas tu interesuje, sądy obu polemistów są w tem zgodne, że odrzucają stanowczo autorstwo Klonowicza. Dobrzycki nie zadowala się takiem postawieniem sprawy, rozważa argumenty za i przeciw, tak kończąc swą rozprawkę: „Nie twierdzimy jednak, iżby powyższe wywody rozstrzygały rzecz definitywnie. Dają one pewną grupę argumentów — może powołają do życia argumenty przeciwne a silniejsze. Sprawa na tem zyskać może“.
Ponieważ końcowa część wywodów Dobrzyckiego, poświęcona elementowi malarskiemu CM, przemawia raczej przeciw autorstwu Kochanowskiego (choć bynajmniej nie za autorstwem Klonowicza), przeto stosownie do życzenia autora ‘powołuje do życia’ garść argumentów, które — zdaniem mojem — przemawiają właśnie za autorstwem Kochanowskiego.
Zestawiając argumenty Brücknera, Gaertnera i Dobrzyckiego do przygodnego omówienia[1], zajmę się przedewszystkiem argumentami użytemi przez Erzepkiego.
1. Przytoczmy jeszcze raz za Erzepkim odpowiadające sobie wiersze CM i VD:

Olli summo ingens błyskabat vertice plessus...
Ad talos alter sukniam demiserat imos,
sukniam centum fałdorum...
Sed neque te manicis capiat reverenda szerocis...

VD:

...tamen illi tonsile mentum
splenduit...

  1. Praca niniejsza była gotowa jeszcze przed ukazaniem się studjów Dobrzyckiego. Po ich wyjściu wycofałem z drukarni moją rozprawkę, zapowiedzianą do druku w czerwcowym zeszycie Ruchu literackiego i uzupełniłem ją w kilku miejscach dobremi dodatkami, nie zmieniającemi jednak ani trochę jej zasadniczej treści.