Rzadko i niezbyt głośno rozbrzmiewa imię Chrobrego w nadobnej literaturze wieku złotego. Nie należy temu się dziwić. Złożyło się na to kilka przyczyn, z których jedną — może najważniejszą — był powszechny zanik ducha rycerskiego oraz tendencje polityczne społeczeństwa, zgoła obce dawnej idei Chrobrego. Ale była i druga przyczyna, tkwiąca w samej istocie panujących podówczas prądów umysłowych i iiterackich upodobań. Humanizm zerwał nić rodzimej — prawda, że słabej — tradycji i legendy, zastępując ją konwenansem klasycznej mitologji i historji starożytnej: na piastowskie, barbarzyńskie średniowiecze spoglądał z niechęcią i pogardą. To też jeżeli gdzie w owych czasach szukać ciekawszego i żywszego wątku tradycji o Chrobrym, to właśnie w tej pogardzonej przez ludzi ogładzonych literaturze „popularnej“, która była spóźnioną kontynuacją literatury średniowiecznej. Tu należy „Powieść rzeczy istej o założeniu klasztora na Łysej Gorze, braciej zakonu św. Benedykta, i też o tem, jako drzewo świętego Krzyża na tę górę jest przyniesione.“[1].
Łoś, odnosząc pierwodruk tej powieści mniejwięcej do r. 1540, wyraża się o niej, że „jest to zapewne przekład z łaciny lub jęz. czeskiego“[2]; natomiast Chrzanowski bez wahania twierdzi: „od... legend tłumaczonych nierównie ciekawsza jest legenda, ułożona w Polsce na podstawie kroniki Długosza — o klasztorze Łysogórskim, nieznanego autora“[3].
Mniemania Łosia i Chrzanowskiego nie są poparte żadnym dowodem, wobec czego nie od rzeczy będzie zastanowić