Strona:Józef Birkenmajer - Św. Alojzy Gonzaga.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zgoła; wtedy, kiedy mniemali, że on ich unika, że o nich wcale nie myśli. Dość często mylą się ludzie, uważając pociąg do samotności u jednostek wybitnych za jakiś objaw sobkostwa, stetryczenia czy pychy. Pamiętamy, że w takich chwilach samotnych Mickiewicz myślał i cierpiał za miljony braci. To samo — ale znacznie częściej i dłużej — przeżywał w swem dobrowolnem osamotnieniu Alojzy. Jego każda modlitwa była modlitwą przebłagalną za grzechy ludzkości, a ciągłe jego cierpienia stanowiły ofiarę cenną, godną i zdolną być okupem za wielu ludzi, choć była składana tylko przez jednostkę.
Już niejednokrotnie wspominaliśmy o umartwieniach i upokorzeniach, jakie na siebie przyjmował — niekiedy wprost na siebie umyślnie ściągał — postępujący ku corazto większej doskonałości i ku niebu młody dziedzic ziemskich zaszczytów. Ta pokora świętego, wraz z ustawicznem poniżaniem i ośmieszaniem samego siebie, wydawała się niejednemu ze świadków przesadną, niepotrzebną. Takiż sąd

16