Strona:Józef Białynia Chołodecki - Epizody z dziejów Małopolski w XIX stuleciu (1920).djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

derach państw zaprzyjaźnionych. Br. Krieg cenił w Bobiatyńskim nietylko „sługę i delegata zaprzyjaźnionego mocarstwa“, ale także — jak się w jednym z listów wyraził — „szczerze wiernego swemu rządowi urzędnika“, obdarzał go więc od pierwszej chwili poznania uczuciem sympatji, uważał za swego osobistego przyjaciela.
Taki stan rzeczy trwał do końca r. 1834.
W pierwszych dniach stycznia roku następnego zauważył Bobiatyński zmianę w swym fizycznym stanie, przeczuł zbliżającą się niemoc. Przerażony nietylko o własne zdrowie i życie, ale i o los zdobyczy całorocznych trudów i zabiegów, zwierzył się z swego spostrzeżenia br. Kriegowi i oddał mu do przechowania, papiery, zapiski, notatki i dokumenta, jakich sporą ilość miał nagromadzoną w pomieszkaniu. Niebawem, gdyż już w dniu 18 stycznia r. 1835 nastąpiła katastrofa; silne uderzenie krwi do głowy, objawy zapalenia mózgu, zwiastuny pomięszania zmysłów. Majacząc w gorączce zdradził asesor swą obawę, swój tajony przedtem strach przed szpiegowaną przez niego ludnością, przed wychodźcami, a wyrzuty sumienia zajęły wyraźnie miejsce wśród zjawisk zamąconego umysłu. Plótł więc bez przerwy o planowanych na niego zamachach, o sztyletach, o truciźnie i czynił zeznania, wynurzenia, spowiedź, z której nie trudno było otoczeniu domyśleć się, kim on właściwie jest, w jakim celu przyjechał i co we Lwowie działa.
Strapiony br. Krieg wysłał w ciągu 24 godzin tajną relację[1] o wypadku do namiestnika Królestwa, księcia warszawskiego Jana Paskiewicza, z nadmienieniem, że wszelkie obawy atentatów na Bobiatyńskiego są wykluczone, zwłaszcza, że dotąd kilku zaledwie i to nader

  1. Pismo L. 63/ggg z 19 s ycznia 1835.