Strona:Iwan Turgieniew-Pierwsza miłość.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A kobiet między gośćmi niéma? — zauważył Malewski.
— Niéma, albo... proszę zaczekać — są.
— Piękne?
— Prześliczne; lecz rycerze wszyscy zakochani w królowéj. Ona najpiękniejsza, smukła i wysoka, w złotym dyademie na kruczych, lśniących włosach.
Spojrzałem na Zeneidę, i wydała mi się w téj chwili wyższą od nas wszystkich, ciemne brwi tak wyraźnie rysowały się na białém czole, na którém spoczywała powaga i władza. „Oto królowa! — pomyślałem. „Tyś tą królową, najpiękniejsza!“
— Wszyscy cisną się do niéj — mówiła daléj księżniczka, wszyscy szepczą jéj słówka pochlebne...
— A ona lubi pochlebstwa? — przerwał Łuszyn.
— Ach, nieznośny! Nie wolno przerywać!... Któż nie lubi pochlebstw?
— Jeszcze jedno pytanie — wtrącił z uśmiechem Malewski. Czy królowa ma męża?
— Nie myślałem o tém. Nie, — po co?
— Naturalnie, mąż niepotrzebny — potwierdził Malewski.
— „Silence“! — zawołał Majdanow, który źle bardzo mówił po francuzku.
— „Merci“ — szepnęła Zeneida.
— Królowa więc słucha ich słodkich słów i muzyki, ale nie patrzy na nikogo. Otwarto sześć wielkich okien, od posadzki do sufitu, i widać przez nie ciemne niebo ze złotemi gwiazdami i ciemny ogród z wielkiemi drzewami. Królowa patrzy w ogród. Tam, pomiędzy drzewami słychać cichy szmer fontanny. I widać ją zdaleka, wysoką, białą, jak zjawisko. Królowa wśród gwaru rozmów, słyszy łagodny plusk wody. Patrzy i myśli: wy, panowie i rycerze szlachetni, wyście rozumni, piękni i bogaci, wyście tu ze mną; czekacie na skinienie, gotowi umrzéć u nóg moich, a ja panuję nad wami... lecz tam u fontanny, u cicho szemrzącéj wody, stoi i czeka na mnie ten, którego ja kocham, który nade mną panuje... On nie ma bogatego stroju, ani drogich