Strona:Iliada3.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Sława z zemstą; powozu czekać niecierpliwy,
Zwiedza sam wszystkie woyska, suwaiąc krok żywy.
Eurymedon koniuszy, hamuiąc gorące
Trzyma konie do boiu ogień puchaiące.
Tym Atryd których widział nieskrzepłą żarliwość,
Dodaiąc serca, mówi: „Dzisiay wszystkę żywość
Obudźcie w możnych sercach: wiarołomstwa nieba
Bronić nie mogą; o tém wątpić nie potrzeba,
Iż gwałciciele świętych przysiąg swemi trupy
Paść w polach będą sępów ścierwotucznych kupy:
A wy ich żony z dziećmi, żelaznemi pęty
Uiąwszy, pobierzecie na swoie okręty.„
Zaś do tych co mruczeli, że się woyna wraca,
Z zaostrzonemi gniewem słowy się obraca:
„Ofiary śmierci! Greków naypodleysze braki,
Skąd was pełen ohydy postrach zwarzył taki?
Tak więc lękliwa od łań młodzież wryta stoi,
Gdy strach obleci, nawet uciekać się boi.
Czekacież, aż Troianie nawy wam popalą,
I was na łeb zepchnąwszy puszczą z morską falą?
Lub sądzicie, iż za was bić się będą bogi.
Że woysku z takich tchórzów użyczą załogi?„
Tym kształtem Agamemnon zażywał w przemiany
To pochwały, to prośby, to ostréy nagany.
A wtém do Kreteńczyków przystępuie bliżéy
Którzy biorą się za broń: iuż w ochocie chyżéy,