Strona:Iliada3.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Miały tak oczywiście śmiertelnym pomagać.        465
Ty chwyć nogi rycerza, nie przestaway błagać,
Przez oyca i przez matkę, pięknym kształtną włosem,
I przez syna, by nad twym zlitował się losem.„
Gdy tak razem ostrzeże starca i pocieszy,
Merkury do Olimpu wyniosłego śpieszy.
Pryam wysiadł na ziemię, został Jdey czuły,
Aby pilnował z wozem rumaki i muły.
Do mieszkania Achilla starzec prosto zmierza.
Zastaie: towarzysze zdala od rycerza,
Sam tylko Automedon wierny, Alcym drugi,
Szczep Marsa, blizko stali dla iego usługi.
Stół nakryty, dopiero naiadł się i napił.
Wszedł Pryam cicho, ukląkł, za nogi obłapił,
I rękom srogim, które w podziemne otchłanie
Tylu wtrąciły synów, dał pocałowanie.[1]
Jako gdy kto zabiie gwałtownie człowieka,
Przed zemstą prawa, w obce krainy ucieka,
Wszystkich zdumi, w dom wszedłszy, gdzie schronienia żąda,
Tak Pelid na Pryama zdumiony pogląda.
Zdziwieni towarzysze patrzaią po sobie:
Gdy starzec zaczął, W ciężkiéy pogrążon żałobie:
„Pomniy na oyca twego, boski Achillesie,
W równym on ze mną wieku, w ostatnich lat kresie:
Może niesprawiedliwi cisną go sąsiedzi:
Nie ma, ktoby złe odparł, pod którém się biedzi.

  1. Scena ta iest naytkliwsza w całéy Iliadzie. Mowa Pryama do Achillesa, uważana była od wszystkich za wzór rozrzewniaiącéy i przenikaiącéy serce wymowy. Wolter w 80. przeszło roku życia swoiego, pięknym ią wierszem naśladował.