Strona:Iliada2.djvu/374

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niech drugiego nikt gnuśnie rozkazu nie czeka:        231
Biada temu, kto wyście swoie w nawach zwleka.
Wszyscy się rzućmy, woysko wyprowadźmy całe,
I przy flocie zetrzyymy Troiany zuchwałe.
Piérwszych synów Nestora, wezwał z całey rzeszy,
Meges, Toas, Meryon, na głos iego śpieszy,
Melanip i Likomed, czoło Greckiey młodzi.
Wkrótce do królewskiego namiotu przychodzi.
Rozkazał: biorą naczyń dwadzieścia złocistych,
Siedm tróynogów, dwanaście rumaków ognistych,
Prowadzą zaleconych siedm dziewic urodą,
A ósmą Bryzeidę miedzy niemi wiodą.
Dziesięć talentów dźwiga Ulisses na czele,
Za nim idą z innemi dary przyiaciele,
Stawiaiąc ie przed ludu zdziwionego okiem.
Wstał król: (Taltyb z ofiarą stał pod iego bokiem,
Co boską piersią wolą królewską ogłasza.)
Wyciągnął nóż ukryty przy pochwach pałasza,
Na piérwiastki wieprzowi z głowy włos odebrał,
Potém, ręce podniósłszy, wsparcia bogów żebrał:
Woysko słucha monarchy, i milczy głęboko,
A on mówi, do nieba obróciwszy oko:
„Jowiszu! piastuiący berło nieśmiertelne,
Ty ziemio! i ty Słońce! wy Jędze piekielne,
Srogą krzywoprzysiężcom gotuiące karę!
Zaświadczcie mą przysięgę, i stwierdźcie iéy wiarę;