Strona:Iliada2.djvu/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ryie także dolinę: téy miłe manowce,        593
Snieżném okryte runem, napełniaią owce:
Widać chaty i staynie, gdzie się kryią trzody,
I wkoło otoczone drzewami zagrody.
Ryie i cudny taniec, który Dedal w Krecie
Wymyślił Aryadnie, prześlicznéy kobiecie.
Skaczą chłopcy i dziewki, wziąwszy się za ręce:
Lekka zasłona wdzięki pokrywa dziewczęce,
Na chłopcach zaś bogatsza zawieszona odzież:
Oboiéy płci z urody naydobrańsza młodzież.
Dziewczęta głowy w piękne ustroiły wieńce,
Na srebrze złote maią pałasze młodzieńce.
Raz iak koło (ruch iego ledwie wzrok dostrzegnie,
Gdy go doświadcza gancarz, czyli bystro biegnie)
Uczone stopy w szybkie kręcą kołowroty;
To znowu się mieszaiąc wśród wdzięcznéy ochoty,
W tysiącznych kształtach pląsy lekkim robią skokiem.
Liczny lud stoi, miłym zachwycon widokiem:
W pośrodku zaś dwa skoczki, z wszystkich zadziwieniem,
Unoszą się nad głowy, i słodkiem brzmią pieniem.
Nareście świetny puklerz, sztukmistrz doskonały
Szumiącemi obwodzi Oceanu wały.
Takie zrobiwszy dzieło cudnym wynalazkiem,
Kuie pancerz, płomienie swym gaszący blaskiem:
Ukuta i przyłbica, w różne dziwy ryta,
Ciężka, mocna, na hełmie złota pływa kita,