Strona:Iliada2.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
W. 181.

Drudzy wodzem Eudora Marsowego mieli,
Syna córy Filasa, skocznéy Polimeli:
Merkury ią pokochał.

Musiał to bydź niemały zaszczyt, kiedy kobieta umiała się podobać iakiemu bogu: a może znaydowali się mężowie tak dobrzy, że się z tego chlubili. Nie wiemy, czy wywód bóztwa wielu podpadał trudnościom: zapewne młodość i piękność naylepszym były dowodem.

W. 239.

Gdzie niemyte, na gołey ziemi rozciągnięte,
Selleie w pierś przyymuią twe natchnienia święte.

Między Tessalią i Epirem w kraiu Molossów wyſtawiony był od Pelazgów kościół Jowisza. Ofiarnicy iego nazywali się Selleie. Jowisz w Dodonie swoie wyroki powierzał dębom, a dęby powierzały ich kapłanom. Ci Selleie prowadzili żywot surowy. Sypiali na gołéy ziemi, i nóg nie umywali.

W. 333.

Syny Amizodara, co Chimerę chował:
Ileżto ludzi straszny ten potwór napsował.

Z tego mieysca domyślali się dawni, że Chimera nie była wymysłem Poety, ponieważ wspomina o królu Karyi, u którego się znaydowała: wnosili więc, że to musiała bydź iakowaś bestya, która wpadłszy w szaleństwo, wiele szkód, iak odyniec Kalidońki, narobiła.