Strona:Iliada2.djvu/093

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kiedy się tak utwierdza w niebezpiecznym stanie,        413
Wielkim tłumem nadchodzą pancerni Troianie,
Woysko ich zgubcę swego wśród siebie zamyka.
A iak psy i myśliwi obracaią dzika,
Gdy się z kniei pokaże, błyszczą groty w ręce,
On białe kły w skrzywionéy zaostrza paszczęce,
Zgrzyt zębów grzmi po lesie, a choć zwierz tak srogi,
Psy i myśliwcy w piersi nie przyymuią trwogi;[1]
Tak na Ulissa biią Troianie zuchwali.
On broniąc się, naypiérwéy Deiopita wali,
Potém oręż w Toonie i Ennomie zbroczył;
Przy nich zginął Chersydam, gdy z wozu wyskoczył.
We wnętrzności odebrał ciężki raz dziryta,
Pada i piasek własną krwią zbroczony chwyta.
Tych rzucił, ale ieszcze nie stępił żelaza.
Poległ brat Soka, Charop, mężny syn Hippaza.
Sokus, mąż bogom równy, ratunek mu niesie,
I zbliżywszy się, rzecze: „Mądry Ulissesie,
Równie chytrości niesyt, iak rycerskich czynów:
Albo chlubić się będziesz, żeś dziś obu synów
Hippaza zabił w polu, i z nich odarł zbroie;
Albo też tém żelazem, ia przetnę dni twoie.„
To rzekł, i silnym w tarczę pociskiem uderza:
Przebił ią, nawet dzida przeszła wśród pancerza,
I zdarła z kości skórę, dosięgnąwszy ciała,
Ale ią od wnętrzności, Minerwa wstrzymała.

  1. Toż porównanie, lubo w odmiennym nieco sposobie, użyte od Wirgiliusza.

    Ac velut ille canum morsu de montibus altis
    Actus aper; multos Vesulus quem pinifer annos
    Defendit multosve palus Laurentia sylva
    Pascit arundinea; postquam inter retia ventum est,
    Substitit infremuitque ferox et inhorruit armos,
    Nec cuiquam irasci propiusve accedere virtus,
    Sed jaculis tutisque procul clamoribus instant;
    Dentibus infrendens, et tergo decutit bastas.
    Haud aliter, justæ quibus est Mezentius iræ,
    Non ulli est animus stricto concurrere ferro,
    Missilibus longe et vasto clamore lacessunt.

    Ænei: lib: X. v. 707.

    „Jak odyniec, kąsaniem psów z góry ruszony,
    „Mimo sosnorodnego Wezulu obrony,
    „Jakich mnóstwo Laurentskie bagno, w trzcinach żywi,
    „Gdy go pomiędzy sieci napędzą myśliwi,
    „Staie, rozżarty zgrzyta kłami i grzbiet ieży:
    „Żaden tam nie przystąpi z nayśmielszéy młodzieży:
    „Lecz go zdala grotami i wołaniem draźni.
    „On wkoło się zwracaiąc, nie znaiąc boiaźni,
    „Szczęka kłem, grzbietem zbiia pociski rzucone;
    „Tak na Mezencyusza, chociaż roziątrzone
    „Wszystkich serca, nikt nie śmie bić żelazem zbliska.
    „Krzyczy, i zdala tylko oszczepy lud ciska.