Strona:Iliada.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ani kochanych braci, choć nieprzyiaciele        465
Rycerskich dusz na placu położą tak wiele,
Jako nad stanem twoim serce mi się krwawi,
Gdy cię weźmie wódz Grecki, wolności pozbawi.
Pod groźną panią nędzne będziesz życie wiodła,
Z Messei nosić wodę, lub z Hypery źródła:
Tak twardy zgotowany los dla królów córy.
Wtenczas widząc płaczącą, rzecze z Greków który:
Oto żona Hektora, co niegdy pod Troią,
Piérwsze męże przechodził walecznością swoią!
Czém obudzi ból w sercu i męża żądanie.
Któryby cię w tak smutnym poratował stanie.
Lecz wprzód niech padnę trupem, niż uyrzę twe płacze,
Niż twe ięki usłyszę, lub więzy obaczę.„
Rzekł, i wyciąga ręce do swoiego syna:
Krzyrząc na mamki łonie tuli się dziecina,
Oyca się kochanego przeląkłszy widoku:
Tak miedź błyszcząca, straszna niemowlęcia oku,
I pióra, co się wznoszą na wierzchu przyłbice.
Uśmiechnęli się z próżnéy boiaźni rodzice.
Zaraz Hektor zdjął szyszak, który syna trwożył,
I błyszczące pokrycie na ziemi położył,
A dawszy słodkie dziecku swemu całowanie,
I kołysząc go zlekka, bogów prosi za nie:
„Jowiszu i bogowie, niech przy waszym względzie,
Syn móy miedzy Troiany, iak ia sławny będzie: