Strona:Iliada.djvu/035

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pódźmy teraz do bayki allegorycznéy. Powszechne ieſt mniemanie, że Homer w swoich allegoryach zamknął taiemnice natury i Fizyki. Któż się nad tém nie zadziwi? Jak płodną musiał mieć imaginacyą poeta, który piérwszy w osobach wydał własności żywiołów, poruszenia duszy, cnoty i przymioty! który umiał dać im kształt i ubiór ſtosowny do ich charakterów, naznaczył im rolę zgodną z naturą rzeczy, przez te nowe iestestwa wyſtawionych! W naſtępnych wiekach zrobiłże który poeta co podobnego w tym rodzaiu? Nie zaiste, i raczéy ich z rozsądnego uięcia, niżeli z obfitego przydania chwalimy. Bo gdy w poźnieyszych czasach sposób się odmienił, i umiejętności wzięły cechę naywiększéy prostoty, teraźnieysi poeci tak ſłuszne mieli przyczyny porzucić dawny sposób pisania, iak ſłusznie użył go Homer. Może ta okoliczność nie była nieszczęśliwa dla Wirgiliusza, że się urodził w wieku, kiedy mu nie było trzeba całego dowcipu wynalezienia, dla dopełnienia wszyſtkich allegorycznych części poematu.

Bayka zadziwiaiąca zamyka rzeczy nadprzyrodzone, a szczególniéy to, co machiną poematu zowiemy. Jeśli nie piérwszy Homer, iak myśli Herodot, do Greków religii, bogów wprowadził; zdaie się, że piérwszy ich użył, aby Poezyą rzeczami zadziwiaiącemi ozdobił: i tak był szczęśliwy, że