Strona:Ignacy Mościcki - Autobiografia (kopia nr. 1a) - Rozdział 02 - 701-074-001-009.pdf/002

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czasu i energii, w końcu jednak tak się opancerzyłem, że ze spokojnem patrzyłem w przyszłość.
Każdy człowiek, bez względu na swe podstawy moralne, pragnie zdobyć w swoim szerszym otoczeniu wrażenie jak najbardziej dodatnie. Do tego nie może prowadzić odgrywania sztucznej roli, z którą stan jego wewnętrzny koliduje. Otoczenie bowiem bardzo szybko potrafi sztuczną grę od prawdziwej wartości wewnętrznej człowieka odróżnić.
Bo czyż jest taki kłamca na świecie, któryby potrafił przez czas dłuższy ukryć swoją brzydką wadę przed otoczeniem?
Czy jest taki chciwiec zdobyczy materialnych, kosztem wyrządzenia krzywdy innym, któryby zdołał ukryć swe społeczne zwyrodnienie?
Czy jest taki człowiek, który potrafiłby niepoznany, przedstawiać się przez czas dłuższy za społecznie ideowego, kiedy jego uczucia wewnętrzne mają zupełnie odwrotne nastawienie?
Czy jest taki człowiek, który party swymi nadmiernymi ambicjami zdobywa, niewidocznie dla otocznia, kosztem pomniejszania zasług innych, większą popularność?
I wogóle, czy jest taki człowiek, który potrafi, przez dłuższy czas sztuczną grą na zewnątrz, ukryć właściwe swe oblicze?
Wszyscy ci ludzie potrafią wytworzyć wśród swego otoczenia szczerego, przychylnego nastawienia do nich. Przeciwnie, ludzie stykający się z nimi, bądź jawnie bądź też w ukryciu, zachowują wobec nich wielką rezerwę. Wszystkie ich wysiłki, cała wyrafinowana gra, cała wkładana sztuka na nic się nie zda. Te niepowodzenia przynoszą tym "aktorom" wiele zawodów, dużo przykrości, szczęścia osobistego fałszywa ich gra im nie daje. Zdobycie materialnych bogactw, czy też popularności kosztem cudzej krzywdy, może przynieść zadowolenie, lecz tylko krótkotrwałe.