Strona:Ignacy Dąbrowski - Śmierć.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stępuje apatya, po apatyi podniecenie, potem smutek, przygnębienie, znów wesołość i t. d. de capo. I to bez żadnych usprawiedliwiających powodów, — ot tak sobie z niczego. Myśl, skacząc z przedmiotu na przedmiot, poddaje się biernie chwilowym wrażeniom i pociąga za sobą duszę, zabarwiając ją odpowiednio. I co dziwniejsze, że świadomość moja nic nie traci na swej sile: kontroluje, jak dawniej, wrażenia, nastrój myśli i daje zupełnie wierne odbicie wnętrza duszy. Ale tu się kończy jej rola, Stoi, jak niemy świadek, wypatruje wszystko, nawet gani lub chwali, — ale jakby sama dla siebie, nie wysyłając rozkazów. Mam od niej carte-blanche zupełną: mogę być nie takim jakim być powinienem lub chciałbym, — ale jakim mię zrobi wpływ zewnętrzny.
Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, czuję się biernym na wszystko; a że nie chcę być dowolną igraszką zmiennego humoru, zasiadłem więc do pisania i mam zamiar pisać długo, tembardziej, żem kilka godzin pędził na refleksyach, z których wyciąg chciałbym obie zachować. Dziś rano wpadła