Strona:Ignacy Dąbrowski - Śmierć.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żnica między „mam żyć“ a „mam umrzeć!“ Nie jestem pluskwą, którą można bez powiedzenia „pardon“ lada pantoflem na tamten świat wyprawić.
Głowa moja wysnuwa najfantastyczniejsze projekty, a wszystkie zmierzają do jednego tylko celu: raz skończyć to wszystko, raz już nakoniec wiedzieć całą prawdę. O Starzeckim nawet nie myślę; nie wierzę ani jednemu jego słowu. Wezwę jakiegokolwiek doktora, wymyślę pierwszą lepszą bajkę i wydobędę wreszcie to, co wiedzieć pragnę. O, stanie mi sił do wysłuchania choćby wyroku śmierci.
Minąłem się z powołaniem; powinienbym zostać aktorem.

14 marca.

Suchoty? Kto mi powiedział, że ja mam suchoty? Nikt.

A jednak, dlaczego myśl ta prześladuje mię od wczoraj? dlaczego ani chwili spokoju już zaznać nie mogę?
Ta przewlekła choroba wysubtelniła wszystkie moje zmysły i wydelikatniła