Strona:Ibanez - Czterech Jeźdźców Apokalipsy 01.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szacunkowi Juljana dla mędrca rodziny towarzyszyło pewne lekceważenie. I on i jego siostra Cziczi czuli od dzieciństwa instynktowną niechęć do kuzynów z Berlina. Drażniło go też, że ojciec stawiał mu zawsze jako przykład, godny naśladowania, tego pedanta, który znał życie jedynie z książek, i swoje własne tracił na studjowaniu ludzi minionych epok, aby wyciągnąć stąd wnioski, zgodne z jego pojęciami Niemca. Juljan był bardzo pochopnym do zachwytów i odnosił się z wielką czcią do wszystkich pisarzy, których „treść“ opowiadał mu Argensola, ale nie umiał jakoś uznać umysłowej wielkości znakomitego kuzynka.
Podczas pobytu w Berlinie pewne trywjalne wyrażenie niemieckie posłużyło mu, aby go określić. Książki drobiazgowych i ciężkich dociekań ukazywały się tuzinami miesięcznie. Nie było profesora, któryby na podstawie prostego szczegółu nie zbudował olbrzymiego tomu, pisanego w sposób ciężki i mglisty. A ludzie przy ocenie tych autorów krótkowzrocznych, niezdolnych do stworzenia prawdziwie bystrej syntezy nazywali ich Sitzfleisch haben (mających dużo mięsa w pośladkach), czyniąc aluzję do ich sedeateryjnych ślęczeń, jakich owocem były ich dzieła. To też dla Juljana kuzyn jego był: Sitzleisch haben’em.
Doktór von Hartrott, tłumacząc powód swych odwiedzin, mówił po hiszpańsku. Posługiwał się tym językiem, jako używanym wyłącznie w jego rodzinie za czasów jego dzieciństwa, a jednocześnie przez ostrożność; rozglądał się bowiem wciąż dokoła, jakby w oba-