Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lay miał w tym czasie pilne zajęcie we Wiedniu. Na połowę lipca uplanowała podróż na Bałtyk.
Elżbieta prosiła natarczywie przyjaciela, by został drużbą, ale odmówił stanowczo.
— Nie, Elżbieto! — powiedział — Nie jestem w tej mierze panem nerwów swoich, bym mógł odegrać tę rolę.
W końcu ułożyli, że Bodenbach, bezpośrednio przed wyjazdem do kościoła przyjdzie do Lehndorffów, by się z nią osobno pożegnać, potem zaś zostatnie aż do końca ceremonji w kościele, jako świadek. Zaproszenie na ucztę odrzuci pod pozorem niecierpiących zwłoki spraw służbowych. I na tem stanęło.
Ów czwartek był od samego rana mglisty, duszny, ludzie i zwierzęta dyszeli z powodu gorąca i wilgoci. Słońce nie wychyliło się z pośród ołowianej barwy chmur, a mimoto około południa termometr osięgnął 40° Celsjusza, podczas gdy barometr spadł z szybkością niesamowitą wprost.
Elżbieta spędziła ten dzień jakby we śnie. Od wczesnego ranka znosili posłańcy telegramy, wyładowywano kwiaty, ogrodnik, wraz z pomoc-