Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się coraz częściej, że wypijał około czwartej rano całą szklankę koniaku, by uzyskać głuchy, tępy sen pijaka.
Leidlich obserwował zmiany, jakie zachodziły w jego przełożonym i koledze, ciesząc się tem wielce. Ile razy przychodził do biura Bodenbach blady, z oczyma zapadłemi i zaciśniętemi boleśnie ustami, Leidlich zacierał ręce. Nie zaniedbywał nigdy skierować rozmowy na spodziewane rychło wesele.
— Ludzie rozpowiadają cuda o sukni ślubnej, jaką robią dla Elżbiety Lehndorff. — Albo pytał — Czy prawdą jest, że młoda para odbędzie podróż ślubną do Indji? — albo — Pewien znajomy mówił mi, że Szalay przed paru dniami obcałowywał swą narzeczoną w otwartem aucie, na ulicy.
Zbyt wykwintny i wrażliwy, by wierzyć w celową ordynarność uważał Bodenbach zawsze słowa kolegi za pustą jeno gadaninę, a chociaż mu to sprawiało często wprost ból, odpowiadał bardzo rzadko, kierując rozmowę na sprawy służbowe.