Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i wtykał banknot tyciąckoronowy w wycięcie sukni przyszłej szwagierki.
Raz tylko doznała Elżbieta żywszego uczucia względem narzeczonego. Wesele naznaczono na połowę czerwca, a pierwszego tegoż miesiąca zawiadomił ją Szalay, że ma dla niej niespodziankę, prosząc jednocześnie by wraz z rodzicami i nim przedsięwzięła małą wycieczkę autem. Przebiegli chyżo Hitzing, a wóz stanął przed posiadłością książęcą, willą będącą pałacem właściwie, położoną pośród obszernego parku.
— To jest prezent dla ciebie! — oświadczył Szalay, potniejąc ze wzburzenia. — Tu będziemy mieszkać.
Zdołał kupić tę posiadłość, razem z przedziwnymi, prastarymi meblami, obrazami, dywanami, oraz bezcennemi dziełami sztuki, za sumę bajeczną wprost i uczynił teraz narzeczonej bez zastrzeżeń podarek.
Podczas gdy kroczyli przez wykwintne komnaty, uścisnęła Elżbieta dłoń jego, mówiąc ciepło i szczerze.
— Dziękuję ci!