Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że nie uczynię nic złego. Nie jestem tak naiwną, a także nie jest naiwną Truda. To flirt, tylko flirt, nic więcej. Nie czuję potrzeby czegoś więcej, a teraz, gdy dzięki twemu, węgierskiemu miljarderowi jesteśmy zamożni nie myślę wcale o czemś, cobym musiała zaraz uznać za wielkie głupstwo. Ty jednak droga moja nie bądź rybą, poślub Erna, a kochaj Thea. To się da doskonale pogodzić.
Zapłoniona do żywego Elżbieta odsunęła siostrę.
— Ellen! Mówisz rzeczy wyuzdane i szkaradne. Ani ja, ani Theo nie jesteśmy sędziami moralności. Żadne z nas nie broniłoby kobiecie kochać z głębokiej namiętności człowieka innego. Ale oszustwo, spekulacja, brudne tricki są nam obce. Nie rozumiemy się wzajem Ellen i jest to całkiem zrozumiałe. Dzieli nas nietylko sześć lat, ale także wydarzenia, jakie zrewolucjonizowały całokształt myśli i uczuć. Przypuszczam, że wszystkie dziewczęta, które weszły w świat po roku 1918 są tak mądre jak ty, a te które wychowano przedtem, tak głupie jak ja.
Straszne były dla Elżbiety wieczory. Wtedy