Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszystko wyrozumowanym romantyzmem raczej, niż prawdziwym uczuciem! Nie ulega kwestji, że jako urzędnik państwowy jestem biedakiem tylko. Ale są jeszcze biedniejsi odemnie i przy wspólnych chęciach jakoś to pójdzie. Droga moja, czyż nie lepiej ograniczyć się, posiadając miłość i spokój duszy, niż pławić w zbytku z otwartemi ranami serca? Powiedziałaś przecież, że mnie kochasz? Czyż nie jestem wart ofiary z twej strony? Wspomnij, że życie moje będzie zatrute, gdy wyjdziesz za tego Szalaya!
Opanowana znowu Elżbieta podniosła do ust dłoń ukochanego.
— Theo! — rzekła — na miłość boską, nie używaj słabości mej dla ciebie i uczucia, by mnie skłaniać do uczynienia czegoś co musiałoby się źle skończyć! Przez kilka tygodni, a nawet miesięcy może działoby się tak, jak w starej piosence o małej chałupce zakochanych, gdzie zawsze obfitość panuje. Ale wiem dobrze, iż rozgoryczenie zdławiłoby miłość moją w dniu kiedybym poraz pierwszy musiała wdziać zelowane trzewiki i bawełniane pończochy. Jestem także pewna, że nie kochałbyś mnie tak jak dziś, widząc