Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bodenbach stał się popielaty i rzekł z gorzkim uśmiechem:
— Chcesz się sprzedać Elżbieto, by handlu tego zaoszczędzić Ellen?
— Tak, to słowo właściwe! Sprzedam się Szalayowi i to wcale nie tanio! Apanaże, jakich zażądałam dla rodziców i siebie są istotnie książęce i zagwarantował je pisemnie. Potrafię należycie użyć miljona, który każdego miesiąca złoży w moje ręce na opędzenie utrzymania domu i moich toalet. Coprawda, gdy pomyślę, że nie będę mogła tylko brać, ale muszę także dawać, wydaje mi się, że lepiejby było skoczyć do wody.
Skończył się nagle spokój i pełna afektacji logika Elżbiety. Załkała konwulsyjnie i jęła płakać tak rozpacznie, że Theo obawiał się szału nerwowego.
Ich stolik stał za bosketem z krzewów, nie było nikogo w pobliżu. Bodenbach otoczył ramieniem wstrząsane płaczem ramiona ukochanej, ją gładzić czule policzki i uspokoił po pewnym czasie. Potem rzekł cicho, z uczuciem.
— Elżbieto! — mówił. — Wydaje mi się to