Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

iwna kobieta, która nie zniesie już żadnego ciosu… a ojciec… znasz go, drogi Theo, i musiałeś pewnie nieraz śmiać się zeń w duchu. To stare, wielkie dziecko, mimo póz bohaterskich i nie potrafi się ugiąć, ni ograniczyć. A Ellen! Theo, chociaż jest mi to nadwyraz przykre, opowiem ci co mi się przydarzyło z Ellen. Wczoraj, w czasie śniadania, kiedy raz jeszcze omawiano nasze, beznadziejne położenie, powiedziała z zupełną nonszalancją:
— Wiesz Elżbieto, że jeśli u nas nie nastąpi poprawa, to zostanę kochanką pana Stoessla, którego poznałam u Koritschonerów. Ma już, coprawda z pięćdziesiąt lat, czy więcej, ale jest to bardzo miły człowiek i ogromnie bogaty. Ponieważ ma żonę i dwoje dzieci, nie może mnie poślubić, ale chce bym została jego metresą i przyrzeka płacić dwa miljony rocznie.
— Wyobraź sobie, drogi Theo! To powiedziała Ellen, dziecko niespełna siedemnastoletnie, z całym spokojem ducha! A wiem, że uczyniłaby tak, bez wahania! To też jestem zupełnie zdecydowana zostać żoną Ernö Szalaya.