Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zwłaszcza teraz, po owej kradzieży. Elżbieta się zmartwi niewymownie!
Ernö Szalay skoczył z fotelu, wsadził nabrzmiałe ręce w kieszenie spodni, wypiął opasłe ciało i stał przez chwilę przed generałem, potem jął mówić dobitnie:
— Ekscelencjo! Ernö Szalay powie teraz wszystko bez obsłonek, całkiem otwarcie. Daj mi pan córkę swą za żonę, a wszystko będzie w największym porządku. Nie przerywaj pan… chcę się wypowiedzieć dokładnie. Ernö Szalay nie jest idjotą i wie wszystko. Nie mam sympatji panny Elżbiety. Wiem o tem. Będąc piękną kobietą również nie obdarzałbym sympatją takiego Ernö Szalaya. Biorę to w rachubę i chcę wziąć córkę pańską bez miłości i sympatji. To przychodzi z czasem samo, n. p. po pierwszem dziecku. Te drobiazgi, wiesz pan, ekscelencjo, układają się jakoś.
Panna Elżbieta przyzna niewątpliwie, że Ernö Szalay, wprawdzie brzydki, nie kawaler, jeno dorobkiewicz, jest dzielnym człowiekiem, gdy będzie żyć jak królowa i to nie na wygnaniu, ale panująca naprawdę, gdy będzie miała dzie-