Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

straty, bo samo srebro stołowe warte conajmniej dwa razy tyle, ale sprawimy sobie przynajmniej odzież niezbędną, o ile dłużej mamy utrzymywać towarzyskie stosunki.
Generał Lehndorff podniósł się z zakłopotaniem.
— Hm… — rzekł — czuję istotnie, że masz słuszność! Ale z akcjami, widzisz, to zawsze rzecz chwiejna. Narazie nawet spadły. To znaczy, nie znam dzisiejszego kursu… może nastała znowu haussa… no, w każdym razie u takiego Szalaya nic nie znaczy marnych sto tysięcy! Dobrze, schodzę zaraz do niego!
Ernö Szalay powitał go z hałaśliwym wylaniem.
— Ekscelencjo! Cieszy mnie ogromnie wizyta pańska! Proszę, racz pan zająć miejsce w tym oto fotelu klubowym. Zapalże pan cygaro, dopieroco nadesłane, prosto z Hawany. A może pozwoli pan kieliszeczek holenderskiego sznapsika? Doprawdy, niema nic nad Bolsa. Ta polska mieszanina wody, farby i sacharyny zgoła nie do picia.
Generał wychylił kieliszek, zapalił cygaro