Strona:Hugo Bettauer - Trzy godziny małżeństwa.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przyjęty. Czekał na zaproszenie. Ale Elżbieta, mająca głos decydujący w sprawach towarzyskich nie miała zupełnie zamiaru wznawiać we Wiedniu znajomości ze wstrętnym dla niej człowiekiem. To też nie otrzymywał zaproszenia, a dom rodzinny umiłowanej był dlań zamknięty.
Leidlich nie rozmawiał nigdy z Bodenbachem o nieudałych próbach zbliżenia się do Elżbiety, poprzestając na myszkowaniu w pobliżu Lehndorffów, zasięganiu wiadomości u starego lokaja Edwarda, którego znał w Koloszwaru, a także węszeniu i szpiegowaniu u garderobianej. Często chodził za Elżbietą w znacznej odległości i to całemi godzinami, podczas gdy załatwiała sprawunki, albo wczesnym rankiem przechadzała się po Praterze.
Leidlich znał dobrze stosunki majątkowe Lehndorffów. Wiedział, że ubożeją szybko i radował się tem. Ojciec jego zmarł niedawno, pozostawiając mu miljony. Coprawda, były to miljony nędznych koron, ale fantazja Leidlicha malowała mu możliwość zdobycia Elżbiety. Gdy potem zjawił się Szalay, doznał uczuć sprzecznych zgoła. Nie mógł konkurować z jego miljar-