Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kich obecnie się znalazła, pogróżka — zawołamy sędziego — w okamgnieniu krzytłumiła jej gniew i obudziła niepokój.
Zamknęła się w swym pokoju i siedziała tam, bojąc się i drżąc na dźwięk najmnejszego szmeru. Tymczasem Karol pobiegł do Julji i opowiedział jej o wszystkiem co się z nim stało.
— Powiedz Juljo, co mi poradzisz obecnie przedsięwziąć? Czy powinienem pozwolić, aby biła mnie ta kobieta bez serca, gdyż nie wzrusza jej ani moja cierpliwość, ani pokora, ani też odwaga, z jakiemi znoszę jej bicie?
Julja (wzruszon).
— Nie, Karolu, nie! Tego zawiele! Istotnie tego zawiele! Istotnie tego zawiele! Możesz, powinieneś nawet unikać tych niesprawiedliwych i okrutnych kar.
Karol (ożywiony).
Ale jak mogę się obronić, jeżeli nie mogę jaj się sprzeciwiać; nie wystąpię przecie z nią do walki. Nie ma serca; nic jej nie wzrusza; a nigdy się nie zgodzę prosić, błagać, albo też jej pochlebiać! Nie, nie, będzie to nikczemne, nie, nigdy nic podobnego nie uczynię.
Julja (delikatnie).
Nie, Karolu, nie myśl, że pchan cię do poniżania się; nic złego ci nie poradzę, ale nie mogę również radzić, abyś się począł z nią bić, jak już mówiłeś. Postaraj się wyszukać jakieś środki niewinniejsze, jak naprzykład daszki; Betty ci w tem dopomoże.
— O co chodzi? — zapytała wchądząc Mar-