Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdy będziesz spał, uszyję ten pancerz do twych spodni.
Karol uśmiał się z całego serca z tego „batochronu“; był jednak zachwycony tym wynalazkiem Betty; zabierał się już do wyjścia, gdy nagle posłyszał ostry głos ciotki, która go wołała. Betty przeżegnała się Karol westchnął i poszedł natychmiast.
Pani Makmisz.
Idź, czytaj, wstrętny chłopcze; ale prędzej, weź swą książkę...
Karol wziął książkę, usiadł ostrożnie na brzegu krzesła i począł czytać. Pani Makmisz spoglądała na niego ze zdziwieniem i niedowierzaniem.
„Coś już knuje, — pomyślała, — napewno szykuje jakiś kiepski figiel, udając posłusznego i słodkiego. Nigdy nie był taki pokorny. Po raz pierwszy w życiu dał się tak bić. Co to znaczy? Nie zupełnie nie rozumiem. Jeżeli nadal będzie taki pokorny, to często i z przyjemnością będę go biła batem; jest to przecie najlepszy środak wychowawczy!... Jednak... Podczas gdy pani Makmisz pogrążona była w swych rozmyśleniach, Karol wciąż czytał; głos począł już mu słabnąć ze zmęczenia, gdy nagle za drzwiami zabrzmiał głos sędziego:
— Czy mogę wejść, pani Makmiśz? Czy pani przyjmuje?
— Zawsze do usług, panie sędzio. Bardzo mi pochlebia pańska wizyta Karolu, podaj krzesło panu sędziemu.
Karol wstał i mimowoli krzyknął z bólu.
— Co ci jest, mój przyjacielu? Ledwo się po-