Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Drugi człowiek.
Od kobiety nie można tak wymagać, jak od mężczyzny; można ją wyśmiać, ale nie bić jej.
Człowiek w bluzie.
Taka kobieta, jak ta, warta jest dwu mężczyzn.
Cały tłum mimowoli wybuchnął śmiechem, powiększając w ten sposób jeszcze bardziej zdenerwowanie i wściekłość pani Makmisz.
Betty wiedziała, że pani jej nie była poważnie zraniona, dlatego też pocichutku również się śmiała, a używała wszystkich środków, aby zachować pozory powagi. W dalszym ciągu zwilżała swej pani oczy, z których puchlizna stopniowo poczynała ustępować.
Ostrożny Karol umyślnie stał zdala od swej ciotki i poprosił pewnego młodzieńca z tłumu, aby opowiedział mu o wszystkiem, co się stało z panią Makmisz.
— Zdaje mi się, że woźnica w bluzie, szybko przejeżdżając przez drogę, aby napoić swe konie, — począł opowiadać tamten, — o mało nie wywrócił tej pani. Trzeba było widzieć, jak się rozgniewała a jakiemi złorzeczeniami zaczęła go obsypywać. Woźnica początkowo śmiał się z niej, lecz potem począł przemawiać jej do słuchu. Trzeba było posłuchać, jak to czynił. O, było to godne uwagi!... Wszyscy zgromadziliśmy się dokoła i śmieliśmy się... Dopóki trwała wymiana słów, nie było w tem nic złego; lecz nagle spoliczkowała go ta pani; wówczas woźnica, cały zaczerwieniony, przyciął ją batem. Na nieszczęście jednak w same oczy... Upadła więc pod uderzeniem, poczęła krzyczeć, tarzając się po ziemi; wezwała wreszcie sędziego. Następnie poczęli się zatrzymywać i zbiegać, przybiegła Betty i