Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sytuacji zdecydował się przystąpić do pertraktacyj ze swą ciotką.
Karol.
Proszę mi obiecoć, że ciocia mnie nie ruszy i w żaden sposób nie ukarze; wówczas zgaszę zapałkę.
— Niegodziwcze! — zawołała ciotka z pianą na ustach.
Karol.
Proszę się decydować, ciociu! Jeśli zapalę trzecią zapałkę, nic już nie pomoże; nie będę cioci słuchał i spłoną firanki.
Pani Makmisz.
Rzuć zapałkę, nieszczęsny!
Karol.
Rzucę, gdy ciocia rzuci rózgę (Makmisz rzuca rózgę), gdy ciocia mi obieca, że nie będzie mnie ani biła, ani też w inny jakikolwiek sposób karała. Proszę się pośpieszyć... zapałka już się dopala.
— Przyrzekam, przyrzekam! — zawalała pani Makmisz z trudem łapiąc oddech.
Karol.
Proszę przyrzec, że ciocia będzie zawsze dawała mi jeść, gdy tego sobie będę życzył. Więc? Wyjmuję już trzecią zapałkę.
Pani Makmisz.
Przyrzekam! O, szelmo! Rozbójniku!
Karol.
Proszę ubliżać, ile się cioci podoba, to dla mnie jest obojętne.
Proszę jednak pamiętać dobrze o swych przyrzeczeniach, albowiem, jeśli tylko ciocia ich nie dotrzyma,