Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nauczycielską, nasmarował siedzenie klejem, jaki był w garnku następnie pobiegł do gabinetu, położonego obok klasy, i wyrzucił przez otwór garnek wraz z małą drewnianą łopadką, zapomocą której rozsmarował klej; następnie powrócił do klasy i wytłumaczył kolegom, co przed chwilą zmajstrował
Jeden z kolegów.
Wszystko to jest dobre! Ale swemi figlami strasznie rozgniewałeś nauczycieli i Old-Nika; przez to traktują nas teraz znacznie gorzej, aniżeli przed twojem tu do nas przybyciem.
Drugi wychowanek.
O ile nie zechcesz przyznać się do swej winy, to wszyscy za ciebie ucierpimy; będą nas bez litości smagać rózgami.
Karol.
Bądźcie spokojni, moi przyjaciele! Możecie więc przypuścić, że pozwolę, abyście cierpieli karani za moje zbrodnie, jak mówi Old-Nik? Będźcie spokojni, jeszcze raz powtarzam. Jutro, jeszcze przed obiadem, zanim się rozpoczną wszystkie kary, do wszystkiego przyznam się sam.
Pierwszy kolega.
Ale z ciebie żywcem skórę zedrze to rozłoszczone nauczycielstwo! Na samą myśl tylko strach mnie ogarnia!
Karol.
Odwrotnie, nie tkną mnie i pójdę stąd sobie najspokojniej w świecie, ku wielkiemu ich zadowoleniu, jak również ku własnej uciesze.
Drugi kolega.
Jakże to uczynisr?