Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zaklinam ich przyjaciół i kolegów, aby, oskarzyli przedemną tych winowajców, wymienili ich nazwiska i oddali mi pod sąd!.. A więc, szanowni państwo, czekam! Nikt nie mówi ani słowa? A więc wszyscy będą ukarani, aż nie wydadzą winowajcy; karę wyznaczę osobno za każdą zbrodnię dokonaną w ciągu ostatnich kilku dni.
Trzy domniemane skutki czarów, dokonanych nad dzwonem porannym. Dwa okrucieństwa, popełnione nad kotką szanownego pana Beksera. (dał się słyszeć powstrzymany śmiech).
— Cicho, złoczyńcy!... Mówię dalej. Pierwsze okrucieństwo — to papier przyczepiony do ogon biednego niewinnego zwierzęcia (wychowankowie uśmiechają się). Cicho! jeżeli z was ktokolwiek uśmiechnie się pocichu, czy też głośno, będę go uważał za zbrodniarza. Mówię dalej. Drugie okrucieństwo — to okropne stracenie niewinnego zwierzęcia... (Old-Nik rzucił po wszystkich spojrzeniem; nikt się nie poruszył, nie śmiał się i nawet się nie uśmiechnął), które jakiś okrutny potwór zanurzył do zupy, do mojej zupy. Szanowni państwo! Za to należy winowajcę ukarać podwójnie, gdyż dokonano podwójnej zbrodni: jednej na zwierzęciu, drugi zaś na czcigodnej osobie władzy zwierzchniczej, to — jest przeciwko mnie! Mówię dalej...
Trzy napady nocne (nocne, gdyż w piwnicy były nieprzejrzane ciemności): jeden — na nieszcęśliwego dzwonnika, pełniącego obowiązki ekonoma, drugi — na poczciwego kolegę, który nie bał się niebezpieczeństwa a przyszedł mu z pomocą; trzeci — najokropniejszy, najwięcej zbrodniczy, djabelski