nie był z liczby tych ludzi, którzy umieją znosić mężnie przeciwność. Często bowiem dał się słyszeć przytomnym, że żałował tego, iż wypuścił Czarnieckiego z Krakowa[1].
Złożył potem Karol radę, czyli miał iść pod Warszawę, czyli też udać się w inną stronę. Radziejowski i inni zdrajcy ojczyzny byli tego zdania, aby się zatrzymał przez czas niejaki, twierdząc iż Polacy zwyczajem swoim i pospolitym sposobem wojowania, powrócą wkrótce do domu, przestając na tem, że odebrali Warszawę, przeto łatwiej będzie natenczas pokonać króla opuszczonego od wojska[2]. Zdanie to potwierdził skutek, ponieważ tego samego dnia jak król wszedł do Warszawy, poczęła szlachta prosić pod wieczór, aby jej wolno było powrócić do domu; a gdy król ociągał się z zezwoleniem, zaraz następującego dnia najprzód Wielkopolanie, a potem i inni, wyjąwszy Litwę, która została przy królu, do domu się powrócili. Tym sposobem utraciwszy Jan Kazimierz siły, przez cały lipiec bawił pod Warszawą, nie śmiejąc postąpić dalej aby korzystał z zwycięstwa. Los czyniąc sobie z niego igrzysko, gotował mu wkrótce odmienną postać rzeczy. Najprzód bowiem doszła go wiadomość, iż elektor brandeburski uczynił nowe przymierze z Karolem, i złączył się z wojskiem jego, dając pozorną przyczynę w liście swoim do niego, jakoby król dał rozkaz Czarnieckiemu, ażeby wkroczył do Pomeranii; w samej rzeczy zaś to mu było powodem, iż Karol ustępował mu Wielkiej Polski ze czterema województwami, nie zostawując sobie żadnego do nich prawa na potem.
Jak tylko Karol złączył się z elektorem, poszedł spieszno pod Warszawę. Uwiadomiony o tem Jan Kazimierz, przeszedł przez most który ustawił na Wiśle,
- ↑ Indignari fortune caepit, ac tunc primum dolore, quod Czarniecium sibi infensissimum Cracovia aliquando dimisisset. Hinc saepius illa geminata verba sveci regis audiebant adstantes: Czarniecki! Czarniecki! paenitet me te aliquando dimisisse, quem nunc hostem atrocissimum experior supra caeteros. Rudawski na karcie 250.
- ↑ Tenże na karcie 251.