Strona:Historya Stefana na Czarncy Czarnieckiego.pdf/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

buję zastawu, (odpowiedział Slipenbachowi Czarniecki) dosyć mi jest na słowie królewskiem, abym zaufał bezpieczeństwu memu[1]. Przyjęty od Karola z taką ludzkością, jakiej godna była cnota jego, którą nieprzyjaciel nawet umiał poważać, przypuszczony do stołu królewskiego, i długo o szczęściu i trybie wojennym rozmawiając z królem, pożegnał go i powrócił w karecie królewskiej. Mąż ten pierwszy w narodzie oparłszy się nieprzyjacielowi, i w nieszczęściu nawet przepisawszy prawa zwycięzcy, któremi, jak można było naówczas polepszył los mizernej ojczyzny, nie był bez zawiści złych ludzi, którzy szarpiąc sławę jego, oskarżali go, jakoby on sam tylko korzystał z poddania miasta, udarowany będąc upominkami od Szwedów, ale go usprawiedliwiają bezstronne zaświadczenia historyków, iż cnota jego była nienaruszoną[2].

Ośmnastego października wyszedł Czarniecki z garnizonem swoim oddając miasto Szwedom. Najprzód pułk Wolfiusza z rozwinionemi chorągwiami, niosąc broń na ramieniu przy odgłosie tarabanów i fajfrów wychodził w porządku z miasta. Za nim pułk hajduków Mikołaja Gnoińskiego, potem lekkie chorągwie Stefana Czarnieckiego, które prowadził Krzysztof Wąsowicz. Nakoniec sam rządca miasta kasztelan kijowski według zwyczaju swego w ubiorze arabskim i na dzielnym koniu, wydawał w osobie swojej bohatera, który ustępując nawet, wielbić się każe zwycięzcy. Pod ten sam czas weszły do miasta wojska szwedzkie z Wittembergiem, a za niemi Karol, który udawszy się prosto na zamek, odbierał od wszystkich hołd i powitania. Między witającymi znajdował się Adam Brochowski kasztelan sochaczewski, wysłany od Jana Kazimierza aby traktował o pokoju. Ten winszując Karolowi szczę-

  1. Kochowski Climactere II. na kar. 55.
  2. Sed haec solita mortalibus in periculis pavescere, cuncta offere ut evadant, demum qui discrimen depulerant, criminari. Kochowski Climactere II. na karcie 56.