Strona:Historya Stefana na Czarncy Czarnieckiego.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

fając w straż i obronę miejsca, pierwsi się oparli. Skoro bowiem pułk królewski podstąpił pod skały, najprzód gęstemi pociskami razić go począł nieprzyjaciel, a potem wypadając z miasta przymusił do tego, iż się nazad cofnął od wałów. Przypadek ten zapalił gniewem żywego z natury Stefana Czarnieckiego, zwłaszcza gdy Kozacy patrząc jak uchodzili nasi, kazali po wszystkich cerkwiach uderzyć w dzwony, czyli na urągowisko, czyli też ogłaszając zwycięstwo; czekał więc z niecierpliwością posiłków, aby wsparty większą siłą skuteczniej mógł uderzyć na miasto, a skoro tylko kilka pułków przybyło mu na pomoc, ruszył się z wojskiem i uderzył na niższą bramę, gdzie widział lepszy przystęp dla siebie. Tam dawszy kilkakrotnie dowody męstwa, po żwawej i długiej utarczce wpadł nakoniec do miasta. Ale gdy wojsko swoje wprowadza, i ściga orężem nieprzyjaciół, wszczął się pożar w mieście, który broniąc przystępu nacierającym, a zasłaniając mieszkańców, iż bezpiecznie stawić się mogli, przymusił nakoniec naszych iż ustąpili z miasta. W tem pomięszaniu Czarniecki zasłaniając swoich, w nogę był postrzelony. Wilczkowski rotmistrz strzałą raniony w głowę, i trzydziestu z towarzystwa zostało na bojowisku.
Z tem wszystkiem przypadek ten nie odwiódł bynajmniej Czarnieckiego od przedsięwzięcia. Niechcąc jednak aby go drogo kosztowało wzięcie tego miasta, wysłał trębacza z oznajmieniem mieszkańcom aby się poddali; ale widząc iż go nawet nie przypuszczono do bramy, kazał dać znak do boju, za którym wojsko nasze uderzyło na nieprzyjaciela z tak wielką natarczywością, iż podstąpiło pod wały mimo gęstych pocisków, nie mogąc jednak wpaść do miasta dla skał, które je otaczały, odstąpiło powtórnie z znaczną stratą swoich. Patrzał na to z żalem Czarniecki, który chociaż ranny, nie zsiadł jednak z konia, będąc na czele pułków straży, którą prowadził; a gdy objeżdża miasto przypatrując się zkądby pomyślniej mógł uderzyć na oblężeńców, postrzegł iż z tej strony, którą staw oblewał, najmniej było obrony, przeto kazawszy rozkopać groblą, i upuścić wody, osuszonem miejscem wprowadził straż