Strona:Historya Stefana na Czarncy Czarnieckiego.pdf/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prowadził do Wilna, nakoniec puszczając się manowcami uszedł do Smoleńska.
Ta potyczka pod Połonką pamiętna klęską Moskalów a pomyślnością i męstwem naszych, przypadała dnia dwudziestego siódmego czerwca 1660. Przeszło piętnaście tysięcy wojska moskiewskiego w dniu jednym częścią zginęło, częścią poszło w rozsypkę, które karnością i ślepem posłuszeństwem wodzom byłoby bezwątpienia pokonało naszych, gdyby z jednej strony nieroztropność i duma Chowańskiego, a z drugiej męstwo i doświadczenie w sztuce wojennej Czarnieckiego, nie były przyczyną tej straty. Oprócz czterdziestu sztuk harmat różnej wielkości, sto czterdzieści sześć rozmaitych znaków wojennych rachowano w zdobyczy, i cokolwiek być mogło pieniędzy czyli w kasie wojskowej, czyli prywatnego majątku Moskalów, wszystko to dostało się naszym, nierównym jednak działem; bo gdy mężniejsi ścigali nieprzyjaciela zapaleni duchem wojennym, chciwi i lękliwszego serca szarpali między siebie zdobycz. Z strony naszej nie było także bez krwi rozlania. Oprócz bowiem szeregowych i gemejnów, których liczyć można było do trzechset zabitych, zginęli z znaczniejszych: Kazimierz Bułhak rotmistrz pułku Branickiego, Jędrzej Pełczyński, Samuel Kobyłecki, Władysław Kruszewski, i wielu innych tak z Litwy jako i z Korony.
Po skończonem pod noc zwycięstwie udali się nasi ku Lachowicom, idąc na odsiecz w oblężeniu będącym, i mimo strudzenia po tak pracowitej bitwie, ciemności nocy i złej przeprawy przez las, pospieszyło się wojsko aby korzystać z odniesionego zwycięstwa. Już nieprzyjaciel, czyli przeczuwając nieszczęście swoje, czyli odebrawszy wiadomość o zbiciu Chowańskiego, zaczął mieć się jak najspieszniej do drogi, wyprowadzając harmaty, składając namioty, i z wielką trwogą czekając tylko świtania aby się ruszył z miejsca; gdy tymczasem pośpiech zwycięzcy uprzedziły i dnia jasność, i zamysł lękających się Moskalów. Pierwsza straż nasza jak tylko stanęła na miejscu i cośkolwiek przy wzrastającej zorzy rozeznać mogła nieprzyjaciela, rzuciła się natychmiast na obóz; co widząc z murów w oblę-