Strona:Hipolit Cegielski - Życie i zasługi doktora Karola Marcinkowskiego.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z chlubnem dla niego zaufaniem. Z rzadkim téż taktem i z rzadką niewyszukaną powagą umiał on się znaleść w obec tak różnych i przeciwnych sobie żywiołów; rzadką bezinteresownością uszlachetniał te usługi, i w wszystkich wlał to przekonanie, że jeśli gorąco kochał swój naród, to niemniéj mocno biło serce jego dla cierpiącéj ludzkości w ogóle.
Jakoż biło ono mocno i gorąco nie dla chorych samych, ale raczéj także dla nędzy i cierpienia wszelkiego rodzaju, a zawód lekarski i poświęcenie, z jakiem mu się oddał, w szczęśliwém znalazły się powinowactwie z tą opieką, którą nad biednymi w ogóle rozpościerał. Zaglądając do chat i legowisk znędzniałéj klasy ludzi, miał sposobność poznać ich niedolę, przyczyny ich i następstwa; a jak mocno czuł tę niedolę, jak gorąco pragnął jéj zaradzić, i jak szeroko i jasno pojmował trudne zadanie moralnego i materyalnego podniesienia biednéj i upadłéj klasy ludu, skreślił nam to własną ręką w pamiętnéj mowie mianéj w roku 1845 przy zawiązaniu Towarzystwa miejskiego ku wspieraniu ubogich, którego był właściwym założycielem i duszą.
Oto główniejsze i charakterystyczne z niéj ustępy.
Ludzie, mówi, potrzebujący wsparcia, mający prawo do współudziału dobroczynności swych bliźnich, których los pod względem zamożności lepiéj zaopatrzył, dzielą się na dwa wielkie oddziały, z których pierwszy obejmuje tych wszystkich, co się bez istotnéj jałmużny używić nie zdołają, drugi zaś z tych z pomiędzy wszystkich na pracę rąk swoich w porządku socyalnym skazanych, co przez wpływ rozmaitych okoliczności pomimo chęci i zdolności nie są w stanie potrzebom swym zaradzić. Że do pierwszego oddziału tylko ci się liczyć powinni, których fizyczne kalectwo, wiek lub choroba obok sierót do pracy niezdol-