Strona:Hieronim Derdowski - Walek na jarmarku.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 55 —

okowita, Bo do prawdy spirytus od was czuć z daleka. Oj, wieczne potępienie waszą duszę czeka, Bo gdy stanie pijana za niebieskim progiem, Święty Pioter do piekła spędzi ją batogiem!
Walek onych lamentów pewnie już nie słyszy, Ale jeszcze nie umarł, boć chłop trochę dyszy, By więc prędzej biedaka przywrócić do życia, Chce mu Wach holenderki podać do zażycia. Maca się po kieszeniach... zgubił tabakierkę; Szkoda, że w cudze ręce pójdzie w poniewierkę! Ale znał jeszcze inne do cucenia proszki, O których się dowiedział od mądrej kumoszki.
Ujrzał wierzbę przy drodze z wypróchniałą norą, Sięgnął ręką i prochna garść wydobył sporą, Potem do zemdlonego przystąpił leciuchno I ze szczypty Walkowi w nos wdmuchuje próchno. Trup już głową poruszył, bo go w nosie łechce, Lecz prze-