Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zakop głęboko to, co zostało z prosięcia. Sam jeno Budda może bezkarnie spożywać takie mięso.
Potem ruszył dalej wraz z uczniami.
Niedaleko od Pawy uczuł się wielce chorym, a strapiony Ananda wyrzekał na kowala Sundę, który zastawił Mistrzowi śmiercionośne jadło.
— Anando! — rzekł Mistrz. — Nie oskarżaj niesprawiedliwie Sundy. Z pośród wszystkiego pożywienia, jakie mi dawano, dar Sudżaty i dar Sundy zasługują na największą nagrodę.
Zapanował nad zmęczeniem i dotarł do rzeki Kakucty. Była spokojna i czysta. Mistrz wykąpał się, ugasił pragnienie, a potem poszedł do lasku mangowego i rzekł mnichowi Sundace:
— Złóż we czworo płaszcz mój, gdyż chcę lec na spoczynek.
Sundaka, uszczęśliwiony wyborem owym, położył na ziemi płaszcz, złożony we czworo, Mistrz położył się, a Sundaka usiadł przy nim.
Po kilku godzinach wstał Mistrz i po dłuższym marszu dotarł nakoniec do Kusinagary, gdzie był nad brzegiem rzeki Hironyavati, gaik cichy i wesoły.
Mistrz rzekł:
— Przysposób mi leże, Anando, pomiędzy