Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   56   —

jem kochacie w najlepsze z panną Anney i myślicie o założeniu nowego gniazda.
— Jak pan powiedział? — pytał z rozpromienioną twarzą Krzycki — »wy się wzajem kochacie?«
— Powiedziałem: »wy się wzajem kochacie«, albowiem tak jest. Ty zresztą zakochany jesteś bardziej niż ona.
— Z pewnością — odpowiedział Władysław — i w tem niema nic dziwnego, ale z czego pan to wnosi?
— Z tego, żeś się dotąd ani wprost, ani ubocznie nie zapytał i nawet nie starał się dowiedzieć, ile ci może wnieść panna Anney. W obywatelu wiejskim jest to dowód, że termometr wskazuje najwyższą temperaturę miłości.
— Daję panu słowo, że wziąłbym ją w jednej sukni — odrzekł Krzycki.
— Ale wolałbyś, żeby coś miała?
— Odpowiem szczerze, że wolałbym. Jest wielu »somsiadów« bardziej gołych odemnie i kawałka chleba nam nie zabraknie. Ale na Jastrząb jest nas troje, a licząc z matką — czworo. Ja jestem w jednej czwartej dziedzicem, a w trzech czwartych bezpłatnym rządcą mojego rodzeństwa i matki. Chciałbym zaś, żeby Jastrząb był