Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




IV.

Cały następny dzień Groński spędził na mieście, wieczorem zaś był u pani Otockiej, tak, że wrócił do domu dopiero koło północy. Ale Krzycki nie spał jeszcze, a ponieważ matka, z powodu zaburzeń na ulicach, nie mogła go tego dnia odwiedzić, więc z niecierpliwością czekał na powrót Grońskiego — i natychmiast począł go wypytywać, co słychać na mieście i u tych pań.
— Na mieście źle słychać — odpowiedział Groński. — Koło południa słyszałem ogień karabinowy w dzielnicach fabrycznych. Przed pójściem do pani Otockiej byłem też na zebraniu w Filharmonii, na którem zetknęli się przedstawiciele kilku wrogich stronnictw — i wiesz, jakie odniosłem wrażenie? Oto, że, niestety, Świdwicki pod pewnym względem miał słuszność i że