Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/312

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   304   —

bolisz, zanadto mi dolegasz, więc się Ciebie wyrzekam i od dziś, chcę o Tobie zapomnieć...« A jednak nikt tego nie mówi — nawet taki Świdwicki, który łże, że mu to wszystko jedno — nawet tacy, którzy rzucają bomby i mordują siostry i braci! — A jeśli tak, jeśli wolimy cierpieć, niż Jej się wyrzec, to gdzie nam do szakalów i gdzie jej do zguby! Szakale szukają ścierwa, nie cierpienia! Więc ona żyje w każdym z nas, we wszystkich razem — i przeżyje wszystkie wiry na świecie. A my ściśniemy zęby i będziem cierpieć dla Ciebie Matko, dalej — i my — a jeśli Bóg tak zechce — to i nasze dzieci i nasze wnuki — i nie wyrzeczemy się, nie tylko Ciebie, ale i nadziei.
Tu wzruszył się Szremski własnemi myślami, lecz w twarzy zajaśniała mu jakby zorza. Znalazł odpowiedź na te pytania, które mu wrzucił w duszę Świdwicki. Począł, chodząc, powtarzać: — »Dla niczego, dla złudy i majaku, niktby nie chciał tak cierpieć!« — Poczem widocznie przyszło mu do głowy, że cierpieć dla Niej, to jeszcze nie wszystko, bo jął zacierać ręce i zakasywać przez roztargnienie rękawy, jakby się chciał zaraz zabrać do jakiejś ważnej i pilnej roboty. Ale po chwili pomiarkował że jest w ho-