Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   302   —

złożył jakiś nowy dowód, że nim istotnie rządzi. Powinno zagrzmieć tak, żeby się aż ziemia zatrzęsła — czy co?... Ludzkość zaczyna wstępować na drogę wprost przeciwną całej naturze... Bo całym wysiłkiem natury jest tworzyć jak najdoskonalsze osobniki i przez nie uszlachetniać gatunek, a ludzkość odwrotnie, zabija je tak, jak zabito tę anielską dziewczynę, lub chwyta je za włosy i ściąga z wyżyn do ogólnego poziomu. A jednakże jest to tylko pozór... Gdyby inżynierowie postanowili rozkopać wszystkie góry i uczynić ziemię tak równą i gładką jak kula bilardowa, to przyszłoby jakieś wstrząśnienie, przyszedłby jakiś wybuch wulkanu i wytworzył nowe przepaście i nowe szczyty. O aryjskim duchu można powiedzieć to, co rozkochani w ukojonych, architektonicznych liniach grecy mówili o rzymskich łukach: »łuk nigdy nie zaśnie«. Aryjski duch również. Ludzkość, która go posiada, nie potrafi, płynąć do nieskończoności jedną falą, myśleć jedną myślą i żyć jedną ideą. To co dziś jest — przejdzie. Na szczytach rozumu, uczucia i woli zrodzi się nowy wicher i spiętrzy nowe fale...
Tu myśli Szremskiego zwróciły się widocznie do rzeczy bliższych i bardziej mu leżących na