Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




XXV.

Pokój, w którym zmarła Marynia, zamieniono w żałobną świetlicę. Trumna stała na środku, wysoko, wśród gorejących świec i całego lasu krzewów i kwiatów, których nagromadziło się tyle, że nie tylko sama świetlica, ale nawet przedsionek i schody były niemi zapełnione. Trumna była jeszcze otwarta i w blaskach dnia, pomieszanych ze światłem gromnic, widać było Marynię przybraną w tę samą suknię, w której miała wystąpić na koncercie. Metalowy krzyżyk, który trzymała w złożonych rękach, błyszczał jak świetlisty punkt na ciemnem tle roślin. Twarz miała zamyśloną, ale bez najmniejszego śladu cierpienia — i zarazem jakby zasłuchaną w jakieś głosy, dźwięki i tony, dla śmiertelnych niedosłyszalne i nieuchwytne.
Przez otwarte okna wpadał od czasu do czasu powiew, gasząc tu i owdzie chwiejne pło-