Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   282   —

z chwilą, gdy zacznie grać, o wszystkiem zapomni. Wiedziała też, że kochaną skrzypaczkę czekają gorące owacye oraz liczne kosze kwiatów, przygotowane przez »Komitet pomocy dla głodnych« i przez znajomych. Mimo niepokoju, obie siostry czuły wielką radość w duszy, gdyż koncert zapowiadał się, z powodu zjazdu na sezon wyścigowy, świetnie i wiadomo już było, że przyniesie dochód nadzwyczajny. Marynia znalazła przytem środek na swój strach: — Jak pomyślę — mówiła do siostry — że tyle oczu będzie na mnie patrzyło, to mam duszę na ramieniu, ale, jak sobie przypomnę, że to nie chodzi o mnie, tylko o biednych, to się przestaję bać, więc poradzę sobie w ten sposób, że wychodząc, będę powtarzała po cichu: dla biednych! dla biednych! i wszystko pójdzie jak najlepiej. — A gdy tak mówiła głos jej drgał poczciwem wzruszeniem, gdyż młode jej serce odczuwało głęboko niedolę nędzarzy, nie mających chleba i czuła się zarazem dumna i szczęśliwa na myśl, że przyjdzie im z pomocą. Doznawała pewnych wyrzutów sumienia nawet i z powodu nowej sukni i z powodu nowych atłasowych trzewików, gdyż przychodziło jej do głowy, że i ten wydatek możnaby obrócić na chleb.