Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   246   —

przed otwarciem jego listu oświadczyła, iż odpowiedzi nie będzie, a po przeczytaniu go wzruszy się, zmięknie i cofnie postanowienie. Podtrzymywany tą nadzieją, ubrał się i przez godzinę chodził po mieście, by dać Hance czas do porachunku z własnem sercem, a następnie zadzwonił do jej mieszkania.
Lecz nie przyjęto go. Wówczas przyszło mu do głowy udać się do pani Otockiej. Po chwili wszelako zmiarkował, że przyczyny rozdziału z Hanką były tego rodzaju, iż mówić o nich ani z panią Otocką, ani z matką niepodobna. W duszy począł teraz oskarżać Hankę wprost o okrucieństwo, ale jednocześnie im większe piętrzyły się między niemi trudności, tem większy ogarniał go żal. Nie mógł żadną miarą pogodzić się z myślą, by coś, co uważał za swoje, zostało mu odjęte — i jak zwykle ludzie słabi, począł rozczulać się sam nad sobą.
Od pani Otockiej udał się do Grońskiego, uważając, że to jest jedyny człowiek, z którym może mówić otwarciej i którego pośrednictwo będzie skuteczne. I tu jednak czekał go zawód. Groński cierpiał od kilku dni na oczy i nie wolno mu było czytać, co wprawiało go w zły humor. Z tego powodu przyjął Krzyckiego obojętniej