Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   186   —

kolwiek okaże jej choć cień lekceważenia. Kto żyje w świecie, musi się ze wszystkiem liczyć, nawet z głupotą, nawet ze złością, nie mówiąc już o innych względach, od których tak często zależy szczęście pożycia.
Stary prałat słuchał, składając i rozkładając wedle swego zwyczaju fularową chustkę do nosa i wreszcie rzekł:
— Liczyć się z głupotą i złością to może znaczy tylko ubezpieczać się od nich, nie zaś czynić im ustępstwa.
Poczem ją patrzeć przenikliwie na panią Krzycką i zapytał:
— Pozwól, że zadam ci jedno pytanie: dlaczego syn twój ma być koniecznie szczęśliwy?
Pani Krzycka spojrzała na niego ze zdziwieniem:
— Przecie ja jestem matka...
— Tak, ale są rzeczy ważniejsze od szczęścia zwłaszcza ziemskiego... prawda?
— Prawda — odpowiedziała cicho.
— To, co mówiłaś o względach światowych, może być mniej więcej słuszne i może istotnie są przyczyny, które sprawiają, że takim małżeństwom trudniej o szczęście niż innym, ale trzeba przedewszystkiem zadać sobie pytanie, co jest