Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   157   —

żeby wierzyć, że on podniesie kobietę do siebie, nie zaś sam zniży się do niej.
Groński począł się śmiać.
— Nie spodziewałem się z twych ust tego zarzutu — rzekł.
— Dlaczego? Ja jestem indywidualista, i o ile nie uważam siebie za okaz najpodlejszej rasy w świecie, o tyle uważam się za okaz najlepszej... Według mnie do arystokracyi należy się tylko szczęśliwym wypadkiem, to jest wówczas, jeśli się przynosi na świat odpowiedni profil i odpowiedni mózg. Pamiętasz przecie, co mówi Juvenalis: »Malo pater tibi sit Thersites, dummodo tu sis Aeacidae similis vulcaniaque arma capessas, quam te Thersitae similem producat Achilles«. Dla ciebie powinno to wystarczać, choćby z tego powodu, że to mówi poeta rzymski. Ale naprzykład Dołhański, o ile portretów przodków nie kupił na licytacyi — i inni nasi panowie sądzą, że tę przynależność stanowi krew. Otóż, wychodząc nawet z tej zasady, twierdzę, że nasi torysowie nie umieją być dumni ze swej krwi.
— W domu — rzekł Groński — znęcasz się nad socyałami, a tu chciałbyś się znęcać nad arystokracyą...